Festiwal w Hyères łączący ze sobą modę, sztukę i fotografię bez wątpienia należy do najistotniejszych wydarzeń artystycznych początkujących artystów. Daje on bowiem młodym twórcom nie tylko szansę na zaprezentowanie swoich prac milionowej publiczności, ale również uczy, inspiruje i zachwyca. Tegoroczne prace oglądać można do 30 maja 2010.
Istotą festiwalu w Hyères jest wizualizacja nieustannego rozwoju oraz wzajemnego wpływu sztuki, mody i fotografii. Jego szczególna rola polega jednak na tym, iż koncentruje się on na młodych, początkujących dopiero twórcach, którzy tutaj właśnie niejednokrotnie po raz pierwszy mają szansę zaprezentowania swoich prac.
Dziesięciu młodych projektantów mody po raz kolejny stanie w tym roku do walki nie tylko o główną nagrodę w wysokości 15.000 euro, ale przede wszystkim o zainteresowanie, uwagę i uznanie największych autorytetów swojej branży. Główną nagrodą dla fotografów młodego pokolenia jest natomiast roczne stypendium w jednej z nowojorskich akademii fotografii.
I tak, już od 10 lat festiwal w Hyères odkrywa twórców, którzy potem okazują się być geniuszami sztuki, designu czy fotografii. Warto zaznaczyć tutaj, iż jednymi z pierwszych uczestników festiwalu były takie sławy jak Wiktor&Rolf czy Henrik Vibskov! Pełną informację o festiwalu znaleźć można na jego stronie Tam też znajdziecie pełną listę tegorocznych artystów oraz przedsmak ich możliwości. Niestety, ze względów technicznych, które przekraczają moje umiejętności rozwiązywania problemów napotkanych w tej materii, nie wszystkie udało mi się tutaj zamieścić.
Tymczasem… zapraszam do kontemplacji kilku najciekawszych moim zdaniem prac. Zestawienie przekrojowe.
Te dwie prace amerykańskiego fotografa Robina Schwartza zrobiły na mnie zdecydowanie największe wrażenie. W swojej serii prac zatytułowanych „Amelia’s World” dokumentuje on podróże ze swoją córką, skupiając się przede wszystkim na tajemnicy interakcji pomiędzy człowiekiem i zwierzętami. Arcydzieło!
Kolejny dowód na to, że „Vogue” nie zawodzi nigdy. Powyżej jedna z prac Stevena Kleina opublikowana w 2007 roku w amerykańskim wydaniu. Poniżej natomiast jedna z jego prac z lutego 2010, dotychczas niepublikowana.
Ciekawa wydaje się też wystawa otwierająca festiwal, która poświęcona została kultowemu fotografowi Walterowi Pfeifferowi. Ten 65- letni Szwajcar sławę zdobył serią intrygujących fotografii przedstawiających nocne życie Zurychu. Na kolana nie powala, ale z pewnością niepokoi.
Na sam koniec szczypta absurdu, której dodają utrzymane w charakterze dokumentu, abstrakcyjne prace innego szwajcarskiego fotografa Linusa Billa. Moment, ulotna chwila.
Dodaj komentarz